Marzenia są wszystkim, czego trzeba do szczęścia...
„Anię z Zielonego Wzgórza” czytały nasze mamy i babcie. Pierwszy raz
zabrałam się za „Anię” w wieku 6 lat, jednak musiałam do niej dorosnąć. Teraz, czytając
ósmą część, uważam, że to wspaniała książka i polecę ją każdemu. Marzę o tym,
by współczesne dziewczęta poznały Anie i jej perypetie.
Jest to stara książka, liczy już ponad 100
lat! Należy do klasyki literatury i jest książką ponadczasową. Jej fenomen
polega na tym, że gdy zacznie się czytać, nie można przestać. Wiem, bo też tak
mam.
Rudowłosa, piegowata Ania Shirley jest nieszczęśliwą sierotą, ale jej
życie odmienia się, kiedy w wieku 11 lat, zostaje adoptowana przez rodzeństwo w
podeszłym wieku - Marylę i Mateusza Cuthbertów mieszkających w
małej wiosce Avonlea na Wyspie Księcia Edwarda. To oni są gospodarzami Zielonego Wzgórza. Maryla to surowa
kobieta i – na pierwszy rzut oka – jest bez krzty wyobraźni. Jej brat jest
małomówny i nieśmiały, stresuje się w obecności pań. Gdy dziewczynka przyjeżdża
do ich domu, okazuje się, że zaszła pomyłka - Cuthbertowie chcieli adoptować
chłopca do pomocy w gospodarstwie. Ania wpada w „otchłań rozpaczy”, co zdarza
jej się dość często. Maryla i Mateusz decydują się jednak na zatrzymanie dziewczynki.
Ania na swej drodze spotyka wiele trudności, ale też zabawnych sytuacji, gdy na
przykład farbuje sobie włosy na zielono i zmuszona jest ściąć je na krótko. Na
szczęście spotyka wiele „bratnich dusz”, czyli osób, które są do niej podobne i
pomagają jej w ciężkich chwilach.
Nie wiem czy wy też zauważyliście, że piszę zbyt sztywno i zbyt
formalnie, jak na tę książkę. Przyszła więc pora, aby się rozmarzyć…
Ja wyobrażę sobie, że biegnę delikatnie po bezkresnej łące pełnej
kwiatów, nad nami unoszą się wielobarwne motyle, a obok mnie biegnie Ania
Shirley. Kiedy już staniemy, zmęczone biegiem, przysięgniemy sobie przyjaźń na
wieki…
Jak przyjemnie jest się rozmarzyć, zanurzyć w świat fantazji tak jak
Ania…
Aha, prawie zapomniałam. Seria o Ani ma dziewięć części, choć za życia
autorki wydano osiem, a dziewiątą później. Jeśli mam się podzielić moimi
osobistymi przeżyciami, największym zdziwieniem było dla mnie to, że L. M. Montgomery
nie pisała części po kolei. Przykładowo: część siódmą, „Dolina tęczy” wydano w
1919 roku, a szóstą, „Ania ze Złotego Brzegu” w 1939 r.
Na podstawie książki powstało kilka filmów i seriali. Całkiem niedawno wyszedł
serial „Ania, nie Anna”, który moim zdaniem nie dorównuje książce, a w kilku momentach
mnie rozczarował. Dziś mam zamiar obejrzeć pełno metrażowy film.
Czy wy też poznaliście Anię? Napiszcie w komentarzach, jakie są wasze
doświadczenia.
PS. Mam na
zakończenie ciekawostkę. Tytuł książki po angielsku brzmi „Anne of Green
Gables”. Gdy po raz pierwszy książka była tłumaczona na język polski, tłumaczka
wzięła wyraz „gables” za „wzgórze”. „Gables” oznacza po angielsku „szczyty”,
więc oryginalny tytuł brzmi „Ania z Zielonych Szczytów”. Następni tłumacze
stwierdzili jednak, że tytuł „Ania z Zielonego Wzgórza” pasuje do książki i nie
trzeba go zmieniać.
Mieszkam po sąsiedzku z taką właśnie Anią i tak do niej mówię Aniu z Zielonego Wzgórza. Marzenia są nieśmiertelne.
OdpowiedzUsuń